środa, 28 sierpnia 2013

do it because it's fun

Uff, dzisiaj bawiłam się na zajęciach z shape i ze stepu. O ile jeszcze na tych pierwszych zajęciach nie spociłam się nawet za bardzo to step dał mi już mocno popalić. Myślę jednak, że na shape muszę chodzić nieco częściej, ponieważ wykorzystujemy tam hantelki i mam nadzieję, że ćwiczenia z obciążeniem pomogą mi wzmocnić moje ręce i ramiona - to jest coś co marzy mi się już od dawna.

Póki co ja ćwiczę z 1 kg hantelkami ;-)


Jak już wspomniałam na stepie wypociłam się za wszystkie czasy. Szczerze mówiąc układ nie był zbyt skomplikowany, ale za to stopniowo podwyższałyśmy sobie stepy i ostatnie dwa razy układ wykonywałyśmy na poziomie 3 stepu. Robiłam to pierwszy raz w ten sposób, więc byłam nieco zaskoczona ( pozytywnie na szczęście ) - oczywiście wraz z wysokością stepu wzrasta też liczba spalonych kalorii - w końcu musiałam się tam wdrapać ;-) A i myślę, że nogi i pupa do tego mogą się rzeźbić całkiem ładnie - a bardzo mi zależy na takim efekcie ;-) Zresztą same układy na stepie sprawiają mi niesamowitą frajdę i przyjemność i uwielbiam to robić.

Byłam zdecydowania bardziej mokra od tych dziewczyn, ale roześmiana jak one ;-)

Na dworze jest już u mnie zdecydowanie chłodniej i teraz muszę pamiętać o tym by zabierać ze sobą jakiś ciepły sweterek - bo wyjechałam dzisiaj około południa rowerem z domu ubrana w typowo letnie rzeczy, a wracałam  ok 21:00 i strasznie zmarzłam :/ Troszkę żałuję też tego, że kończą nam się już powoli sezonowe owoce , które uwielbiam - a mrożone truskawki czy inne owoce z marketów to już jednak nie jest to samo. Pociesza mnie jednak myśl, że uwielbiane przeze mnie banany dostępne są przez cały rok ;-)

I borówki - nigdy nie mam ich dość ;-)
O i muszę się pochwalić, bo już prawie zapomniałam, że udało mi się dokonać naprawdę właściwego wyboru dotyczącego jedzenia ;-) Byłam strasznie głodna , bo akurat porą obiadową byłam na mieście, a w dodatku przechodziłam obok Mc'Donalda i uwierzcie mi, że naprawdę bardzo, ale to bardzo mocno miałam ochotę tam wejść i poprosić o jakiś zestaw powiększony, ale udało mi się powstrzymać i zamiast tego wstąpiłam do Picolo na spaghetti. Wiem, że może to nie wygląda na jakiś wielki wyczyn, ale dla mnie to znaczy bardzo dużo ;-) Dodam jeszcze, że w ramach przekąski podgryzam sobie surowej marchewki - i myślę, że fajnie by było gdyby to weszło mi w nawyk ;-)

Podobno surowa ma najwięcej witamin i jest najzdrowsza - i dobrze, bo tylko taką lubię ;-)

6 komentarzy:

  1. Ostatnio jak czytałam coś o węglowodanach złożonych itp. to mignęło mi się gdzieś spagetti, więc myślę,że dobrze zrobiłaś, bardzo dobrze. :) Powodzenia dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam marchewki. Wspaniale się je chrupie, w dodatku są niskokaloryczne:)
    Super, że robisz postępy. Małymi kroczkami do celu.
    Pozdrawiam, Aga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj tam zaraz utuczyć :)
    Też lubię marchewki:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja również uwielbiam marchewki. Najlepsze jest to, że mam swoje z ogródka, dzięki czemu wiem, że naprawdę są zdrowe, bo nie były pryskane ani nic :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Marchewki, mniam :) Gratuluje, że nie uległaś McD.^^

    OdpowiedzUsuń
  6. ile ruchu - podziwiaam ;)
    też kocham chrupać marchewki ;D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie miłe słowa i komentarze ;-)